Celem tej serii artykułów jest pokazanie na przykładzie, jak możesz stać się zdrową osobą i jak to zrobiłem. Postaram się przypomnieć i zademonstrować dokumentalne i naukowe dowody, na których polegałem i które wpłynęły na niektóre z moich decyzji. I pokazać, w jakim kierunku podąża moja myśl, analizując i porównując pewne teksty.

Jeśli to nie jest możliwe, jak to możliwe?
Oczywiste jest, że wszyscy jesteśmy różni: okoliczności życia i wiele innych rzeczy mogą się nie pokrywać. Ale wszyscy mamy dwie ręce, nogi i głowę, wszyscy żyjemy w tym samym świecie.
Co musi się stać, aby zacząć o siebie dbać? Może, nie daj Boże, trzęsienie ziemi, przybycie UFO, zamieć w lipcu, albo cios w głowę kolbą, a może wszystko razem? Zrozummy to.
Wielu z nas już zrozumiało, doszło do niektórych, przedarło się, dostało dość tego, co w latach 90. powiedział swoim filmem wspaniały reżyser Stanislav Govorukhin - „Nie możesz tak żyć”. Nie możesz dalej żyć jako niewolnicy, nie pamiętając pokrewieństwa.
Jeśli to nie jest możliwe, jak to możliwe? Co należy zmienić w swoim życiu? W którym kierunku zmienić się, aby dopasować? A do czego lub komu odpowiadać? Kto powinien machać flagą? Kiedy zacząć? Zobacz, ile pytań.
Okoliczności naszego życia zmieniły się niepostrzeżenie, ale zmieniły się dramatycznie w ciągu ostatnich 15–20 lat. Natura wokół nas szybko się zmienia, ale nadal żyjemy tak, jak żyliśmy - to niemożliwe. Przecież jesteśmy częścią natury i musimy się zmieniać, odpowiadać jej zmianom, inaczej umrzemy, wypadniemy jak pisklę z gniazda. I właśnie tam - kot … Kot w naszym przypadku to choroba! Oto, co cię przekonuję
Życie jest nerwowe, przytłaczające emocje, oboje jesteśmy zagubieni i agresywni jednocześnie. Niewielu osobom udaje się zachować spokój. Ale jeśli pamiętasz wschodnich mędrców: „Najgorsi wrogowie człowieka nie życzyliby mu tych kłopotów, jakie mogą przynieść jego własne myśli”.
Wstałem na wagę: 147 kg!
W 1971 roku wyjechałem z rodzicami na Kamczatkę i dopiero 19 lat później wróciłem do Kaliningradu. Szkoła, wydział filologiczny Państwowego Instytutu Pedagogicznego Kamczatki, wydział dziennikarstwa Uniwersytetu Moskiewskiego im. Łomonosowa, redaktor naczelny Państwowego Komitetu Telewizji i Radia Kamczatka, zastępca dyrektora studia telewizji publicznej „UFO”. Nawiasem mówiąc, „UFO” była pierwszą ogólnokrajową telewizją w ZSRR.
W tym czasie zostałem mistrzem sportu ZSRR, brązowym medalistą mistrzostw pływackich ZSRR.
W 1991 r. Już tutaj, w Kaliningradzie, był wiceprezesem państwowej spółki telewizyjno-radiowej Yantar. A 1 marca na antenie pojawił się kanał Premier TV, pierwsze niepaństwowe media w obwodzie kaliningradzkim.
Jako liderowi było mi ciężko, zwłaszcza w pierwszych miesiącach tego kluczowego dla kraju 1991 roku. Pieniądze trzeba było zdobyć sami i nauczyć się żyć na zasadzie samowystarczalności.
Odkąd „Premier” stał się niesłychanie popularny, autor tych wierszy, „bohater rosyjskich bajek”, musiał czasem poświęcając swoje zdrowie nawiązywać kontakty z biznesem przy zastawionych jedzeniem i napojami stołach w różnych miejscach naszego wspaniałego miasta.. Był taki czas, pod każdym względem rewolucyjny, wszyscy musieli przetrwać, a przetrwać mogliśmy tylko jednocząc się. Każdy szedł własną drogą, ale zawsze towarzyszyło mu niezawodne ramię przyjaciela.
Od lat 80. były lekkoatleta, którego „bojowy” pływak ważył 68 kg, zaczął powoli, niepostrzeżenie rozprzestrzeniać się wszerz. A 20 lat później, na początku XXI wieku, stojąc na wadze w basenie Yunost, do którego zdecydował się odwiedzić z powodu nagłej utraty wagi, ze zdziwieniem zobaczył liczbę - 147. Werdykt uraził dumę premiera. Przypomniałem sobie: „Mówią, że śmiech zjada dodatkowe kilogramy. Pomóż sobie wyśmiać 15 kg”.
Co może spowodować, że zmienimy się dramatycznie?
Mam prawie w 100% poprawną odpowiedź - tylko poważna choroba. Nic innego nie pomoże. System, w którym żyjemy, nie pozwoli nam uciec od karuzeli spraw, zmartwień, wydarzeń. Codziennie wszystko kręci się w kółko. „Nie ma wyjścia” - śpiewał lider zespołu „Splin” Aleksander Wasiliew. Ale nie ma sytuacji beznadziejnych.
Spójrzmy teraz na „prawie”: jest to możliwe, myślę, że tylko dla 3-5% osób można mnie poprawić. To ci, którzy już wkroczyli na ścieżkę, a niektórych znam. Jak przyciąga jak. Gdyby tylko mógł osiągnąć 10% - to jest masa krytyczna, która może zmienić umysły większości z nich. Pamiętasz efekt setnej małpy?
Kontynuujmy o tych, którzy mieli dość powszechnego globalnego kłamstwa, którym było nieznośnie niewygodne życie „jak wszyscy inni”. Rozmawiałem z tymi gośćmi i po raz kolejny przekonałem się, że impulsem do zmian były nowe informacje, które znaleźli w nowych książkach i Internecie. Wiedza to potęga!
Ale na początku było zmęczenie dawnym życiem, bez światła na końcu tunelu. To właśnie to wyczerpanie stało się dla nich „poważną chorobą psychiczną”, jak w moim przypadku - fizyczną.
Zaczęli się zmieniać: ktoś rzucił poprzednią pracę i założył własną firmę, ktoś mechanicznie kontynuuje rutynę, ale szuka własnej, każdy ma inny sposób. Ale droga, którą wybrali, nie różni się od mojej. Tylko ja miałem okazję wystartować trochę wcześniej i pojechać dalej, ale jakie są ich lata. Mają 25-30 lat, będzie im łatwiej.
Swoją drogą, to nie poważna choroba (martwica trzustki) stała się punktem wyjścia mojej podróży, ale wyraźne przeczucie, że to się stanie i nastąpi wkrótce. Wszystko zaczęło się osiem lat przed katastrofą zdrowotną.
Co się stało pewnego wieczoru
Prawie jak Szewczuk, ale mam na myśli „wojnę” w moim ciele.
„Burżuazyjne”, czyli bufetowe życie, które prowadziłem, przyniosło wiele niedogodności: zły stan zdrowia (zwłaszcza „po wczorajszym”), problemy z ubraniami (3XL były sprzedawane tylko w Moskwie) itd. Itd.
A teraz - bardziej szczegółowo o punkcie wyjścia.
Rok 2000 okazał się przełomowy, kiedy skończyłem 40 lat. Święta liczba rosyjska: czterdzieści czterdzieści, czterdzieści dni … Ta data, jak teraz rozumiem z góry mojego doświadczenia, nie jest przypadkowa. Jest to czas, w którym mniej lub bardziej zdrowej osobie kończy się energia w ciele, kończy się nieskończona cierpliwość naszego mądrego ciała, całkowicie zmęczonego znoszeniem śmiałych wybryków swojego nosiciela. Pij i jedz lekkomyślnie, śpij trochę, nie ćwicz, nie myśląc o konsekwencjach.
Zauważyłem, że na moim Instagramie główna grupa znajomych ma od 35 do 44 lat. Oto jest - wiek krytyczny, kiedy jest już gorąco i chcę wiedzieć, jak się wyłonić. Niektórzy (chyba) już, jak ja kiedyś, zaokrągliły, ktoś „miał szczęście” z cellulitem na dnie, „coś tu i tam jęczy i swędzi”. I z pewnością ta zbiorowa postać fikcyjna jeszcze nie przestała pić, ponieważ nie jest jeszcze zmęczona, parafrazując Wysockiego.
Chłopaki, wszystko jest przed nami, a najbardziej nieprzyjemne choroby (bez względu na to, jak nieprzyjemne mogą być) czekają tylko na was i już są zdeterminowani, by udusić was w swoich „przyjaznych” objęciach. Pah-pah …
Jestem pewien, że smutna historia ze szczęśliwą kontynuacją będzie interesująca dla każdego, kto jest dojrzały. Zgadzam się, nigdy nie jest za późno, aby zmienić swoje życie.
Żyjemy czymś bez ekscytacji, Monotonne, jak w szeregach. Nie bój się rzucić wszystkiego na stawkę I zmienić swoje życie.
Piosenkę Andrieja Pietrowa i Eldara Ryazanova w filmie „Stacja dla dwojga” wykonała prawie 40 lat temu Ludmiła Gurczenko.
A w wieku 40 lat, któregoś wieczoru, gdy po obiedzie nałogowo i desperacko brałem jedną tabletkę na tachykardię, a drugą na nadciśnienie, myślałem o życiu … Oczywiście, musiałem o tym pomyśleć wcześniej.
Pozostawiony sam sobie nagle uświadomiłem sobie, że kontynuując picie i jedzenie równie lekkomyślnie, nie wytrzymam długo bez udaru lub zawału serca. To znaczy takie złe życie: bez pinduli, jak bez piernika! A pindyuli nadejdą - nieuchronnie, jak wiosna! W postaci bezruchu: całkowity lub częściowy, a następnie szczęśliwy wybór między niepełnosprawnością I lub II stopnia.
Pomyślałem o mojej żonie, która pójdzie do szpitala, żeby umyć się od odleżyn i nakarmić łyżeczką. Ale po jakimś czasie ona też się tym zmęczy … Przyjaciele, którzy na początku będą często odwiedzać, a potem też to dostaną … Przypomniałem sobie o dzieciach, którym nie mogę już pomagać ani w życiu, ani w pracy … Wyobraziłem sobie, jak smutno, i głupio będę gapić się w sufit i skarcić się na „ekscentryka 5 B”. To zapomniany film dla dzieci. Czym mógłbym się stać …
To, o czym myślałem tego wieczoru, jakie myśli krążyły w tej głowie, poświęcę cały następny artykuł: o rozwijaniu intencji, drodze do celu w życiu, o logice podejmowania decyzji. W nowoczesnych szkołach tego się nie uczy i generalnie uczą niewiele, bez obrazy wspaniałych ludzi - nauczycieli, którzy, jak my wszyscy, popadli w niewolę systemu.
W międzyczasie nie zapomnę, naprawię ważny punkt! Tego wieczoru zostałem sam ze swoimi myślami. Jeden. Nikt nie przeszkadzał mi w myśleniu i podejmowaniu decyzji. Jeden…
Chcę cię ostrzec: kiedy zostajesz sam w ciemnym pokoju, staje się przerażający. Nie, nie z powodu ciemności. A ponieważ nie możesz zatrzymać myśli i skupić się na tym, po który tu przyjechałeś - pomyśl o swoim życiu. Myśl łamie się, przeskakuje bez zatrzymywania się od jednej do drugiej. Spróbuj być sam wieczorem ze sobą … a zrozumiesz.
Co robić? Zacząłem oddychać przez nos i skupiłem się na tym oddychaniu, to znaczy obserwowałem, jak powietrze wchodzi i jak wychodzi. Donkey Eeyore starał się nie myśleć o niczym innym. Jakie to było trudne! Spróbuj. Jestem pewien, że nikt od razu nie odniesie sukcesu. To jedno z pierwszych i najtrudniejszych zadań dla kogoś, kto zdecydował się na zmianę. Mianowicie: uspokój myśli i zacznij myśleć tylko w jednym kierunku, jedną myśl przez długi czas, nie gubiąc się w innych. Co za wyczyn! Zacznij od tego.
Tak więc tego wieczoru podjąłem decyzję o zmianie swojego życia i postanowiłem zacząć od odżywiania. Tak było w tamtym czasie. Przecież wtedy jeszcze nie wiedziałem, że wszystko trzeba radykalnie zmienić. Cóż, wymyśliłem kupę, aby zrobić moje ulubione pływanie, aby stymulować proces odchudzania.
Cudowna owsianka i magiczne zupy
Muszę naraz zdenerwować wszystkich grubych mężczyzn i grube kobiety - samo wychowanie fizyczne nie pomoże biznesowi. Bez względu na to, jak bardzo się starałem, każdego dnia orałem mój rodzimy żywioł: pływałem powoli i smutno przez 2 km i próbowałem zepchnąć ciężar z martwego punktu w nierównym rytmie, wychodząc na bok oczami szalonego karaluch - wszystko jest bezużyteczne. Miesiąc później żyrafa zdała sobie sprawę, że strącanie jabłek z drzewa głową jest bolesne i niewygodne.
Właśnie wtedy jeden znajomy radził japońskiej diecie: świeża biała kapusta z oliwą, bez soli, ta sama surówka z marchwi, potem kawałek gotowanej ryby, można napić się kawy, trochę sucharów lub grzanek, napić się wody - stosy i jeszcze coś, teraz Już nie pamiętam. Moja żona i ja spędziliśmy tydzień na tej „wyspie Honsiu”, a potem zrzuciliśmy trzy kilogramy czy coś. Ale bez soli jest melancholia! Jedynym plusem wynikającym z tego nieporozumienia żywieniowego jest to, że przyzwyczaili się do picia kawy bez cukru.
Potem, w pracy, jakiś szalony handlarz z pudełkiem suchej skoncentrowanej żywności wpadł do jego biura i zapalmy to: na przykład, oferuję ci kurs naukowego żywienia dietetycznego Fest Princeton Consensus, który czyni cuda. Mówi, że za miesiąc będziesz nie tylko niewidoczny z powodu mopa, ale także pożyteczny!
Jedna część zawartości pudełka składała się ze słodkich odtłuszczonych batonów, które można było tak żuć, a druga część koncentratów cudownych zbóż i magicznych zup, które trzeba było napełniać gorącą wodą.
Krótko mówiąc, dał utalentowanemu hodowcy swoje uczciwie zarobione 100 dolarów i, aby to uczcić, zamontował jeszcze kilka pudełek. I znowu, dzięki mojej wrodzonej łatwowierności i nieprzeniknionej głupocie, moja żona i ja wdaliśmy się w kolejne oszustwo, tym razem zatytułowane „Króliki są głupcami w króliczej norze”. Lewis Carroll nerwowo palił na uboczu!
Szczerze mówiąc, odcięliśmy te wszystkie „marchewki” w około trzy tygodnie i straciliśmy kilka kilogramów. Ale tej szczerze schudłej wagi nie udało nam się dodać do poprzedniego, bo w okresie przed magicznym syntetycznym pudełkiem udało nam się z powodzeniem nadrobić kilogramy stracone z takim trudem podczas wojny „rosyjsko-japońskiej” w naszych organizmach.
A potem na horyzoncie pojawił się cień - nie, nie ojciec Hamleta, ale mój przyjaciel Zhenya, zbawiciel, prawie święty człowiek, z którym z powodzeniem i zaraźliwie uwielbialiśmy siedzieć przy stole. Przyniósł mi wycinek z niemieckiego magazynu, statby nazywał się Fat Soup. To była bomba! Co więcej, swoją barwną, zagmatwaną historią, zaprawioną dzikim machaniem rękami na temat tego, jak szczęśliwie schudł na tej właśnie zupie. Rzeczywiście, rezultat był na jego twarzy i reszcie ciała. Radośnie odsunął spodnie w pasie, swobodnie wsunął w nie dłoń i świecił jak słońce.
Krótko mówiąc, zainspirowany. Natalia ugotowała pięciolitrowy rondel, w którym była posiekana biała kapusta, korzeń selera, pomidory bez skórki, cebula, pomidory, zielona papryka i kostka zupy jarzynowej.
Musiałem jeść ten napar dwa razy dziennie przez tydzień. I każdego dnia dopuszczano dodatki urozmaicające menu: albo owoce, potem warzywa, potem odtłuszczone mleko, potem sok. Pewnego dnia, pamiętam nawet, były ugotowane ziemniaki w mundurach, a dwa pozostałe 200 lub 300 gram gotowanej wołowiny. Wydaje się, że wszystko jest smaczne i znośne, ale czwartego dnia sam smak zupy zawiódł już najbardziej, czego nie mogę! Dodałem tam keczup i czosnek i jakoś przeżyłem tydzień. Zrzuciłem 3,5 kg. Los.
W następnym tygodniu zjadłem ponownie, tak jak kiedyś, ale zauważyłem, że porcje stały się bardziej miniaturowe, zjadłem mniej jedzenia. To zainspirowane, postanowiłem spróbować siedzieć na zupie przez kolejne dwa tygodnie. Włączył siłę woli i, jak możesz sobie wyobrazić, wytrzymał. Nadal pamiętam - 7,8 kg. Teraz rozumiem, że takie wyładowanie jest bardzo szkodliwe w tak krótkim czasie, a na koniec drogo zapłaciłem za kpiny z własnego ciała. A potem pił, by świętować i chwalić się wszystkim. Ta lekkomyślność, głupia brawura, „śmiałość miasta”, jak w moim przypadku, nie powinna w żaden sposób pomóc w odzyskaniu zdrowia.
Moja żona i ja okresowo siedzieliśmy na tej zupie przez kilka miesięcy. Muszę powiedzieć, że w międzyczasie kontynuowałem swoje dawne życie, to znaczy piłem i jadłem. Ale mimo wszystko w tym okresie poszło 20 kilogramów. Były to najlżejsze ze 147 kilogramów. Szedłem wzdłuż krawędzi, bo im dalej w las, tym więcej drewna na opał. Im bardziej byłem wbudowany w ten proces, tym bardziej waga stawała się kapryśna.
Nawiasem mówiąc, czas podzielić się drobiazgami z heroicznej epopei. Kiedy nie miałem już głupiego celu, jakim była głupia utrata wagi, i do tego czasu znalazłem kompleksowe rozwiązanie, jak wyzdrowieć, zauważyłem pozornie zniechęcającą rzecz. Stało się tak: w ciągu tygodnia zajęło to od 0,3 do 0,5 kg - i jest to normalne przy systematycznym podejściu, a następnie waga stała przez tydzień lub dziesięć dni. Z przyzwyczajenia martwiłem się, pomyślałem: może to nie jest to, co robię.
Wyjaśniam: wszystko w naszym ciele dzieje się stopniowo, ewolucyjnie. W jednym okresie waga spada, w następnym nasz organizm kurczy się, nabiera nowego kształtu. Oznacza to, że na przykład talia staje się cieńsza, usuwane są stamtąd kapsułkowane toksyny. Okazuje się, że taka huśtawka: organizm reguluje te procesy, aby nie zaszkodzić sobie. Nie przejmuj się więc: utrata wagi to proces cykliczny. Jeśli jesteś zdeterminowany, wszystko pójdzie zgodnie z planem twojego inteligentnego ciała. Posłuchaj tego!
Nawet teraz radzę niektórym, aby spróbowali takiej niezdrowej „Zupy dla grubych mężczyzn” tylko w jednym celu: aby przekonać się, czy można sobie bezboleśnie naruszyć, poświęć swoją zwykłą dietę dla osiągnięcia celu. Dowiedz się, czy działa Twoja siła woli?
Dieta jest całkiem przyzwoita, ale niezwykła. Dlatego czwartego dnia zaczyna odczuwać nie tylko głód, ale także silną tęsknotę za pokarmem syntetycznym. Tak, zapomniałem powiedzieć, że w menu nie ma cukru i słodkich potraw, nie ma narkotyków. Ty (jeśli się odważysz) musisz znieść to załamanie.
Nawiasem mówiąc, trzy lub cztery lata po moich eksperymentach z tą zupą prezenter telewizyjny Vladimir Solovyov tracił na wadze. Cóż … włożyłem marynarkę.
Jak przekroczyłem ostrze noża
Rozczarowujące wnioski Jesienią przychodzą na myśl, Rozczarowujące wnioski Zimą przychodzą na myśl.
Podobnie jak w piosence Olega Mityaeva, wnioski z mojego śmiałego, ale po prostu głupiego zachowania żywieniowego nie nadeszły długo i również ujawniły się jesienią, pod koniec listopada 2008 roku …
Co mogę powiedzieć z wysokości mojego doświadczenia? Wszystkie te diety, choć na pierwszy rzut oka skuteczne, całkowicie szarpiące moje ciało, a więc „wyczerpane przez narzana”: czasem w jednych produktach jest ograniczenie, w innych. Przez długi czas nie miałem dość iw ciągłym trybie żywych owoców, ziół i warzyw, czasami jadłem tylko syntetyki. Zaniedbałam zarówno sezonowe, jak i geograficzne zasady żywienia.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że muszę wypić wystarczającą ilość czystej, ciepłej wody, nie wiedziałem, że wielokrotne posiłki prowadzą do smutnych konsekwencji, a co najważniejsze, nie wiedziałem, że nic nie da się zrobić samo jedzenie. Fanatyczne pragnienie utraty wagi za wszelką cenę to fetysz! Nie zapewnia 100% zdrowia.
Tak, czujesz się lżejszy, gdy nie ma tylu dodatkowych kilogramów, ale wtedy wiedziałbym, ile smutku przyniosą te wszystkie eksperymenty z jedzeniem! Poza tym alkohol nie był wykluczony z mojego życia, chociaż jego objętość zmniejszyła się kilkakrotnie, ale nie zniknęła całkowicie.
A teraz 2008 to Kaliningradzki Szpital Okręgowy, miejsce, w którym się nie nudziłem. Dwa tygodnie później, z dziurami od strzykawek i zakraplaczy we wszystkich miejscach, pozwolili mi iść do domu, mówiąc, że teraz muszę jeść w specjalny sposób: wszystko jest tarte, tarte, gotowane na parze, duszone i gotowane na parze. Małe kaszki, gorzkie, pikantne są niemożliwe. Miesiąc później - znowu na tomografie.
Chcę zwrócić uwagę na bardzo ważny fakt: lekarze - moi koledzy oczywiście mówili, że mam martwicę trzustki, ale nie robili z tego tragedii, nie straszyli mnie śmiercią, która właściwie była blisko. Dobra robota, jestem im bardzo wdzięczny! Powiedzieli tylko: idź, mówią, jedz, jak powiedzieli, wtedy zobaczymy. Choć później, rok później, przyznali, że byli w 100% pewni, że będą musieli wykonać operację, nie widzieli innego wyjścia. A po operacji, zgodnie z praktyką, nie żyją długo.
Po półtora miesiąca tomograf wykazał, że trzustka została zregenerowana o kilka milimetrów, czyli została zregenerowana. Dobrze, że lekarz był tak bystry i uważny: porównał zdjęcia i zauważył mikroskopijną różnicę.
Więc poszedłem wzdłuż krawędzi noża. Zdarzył się cud, a lekarze z czystym sercem życzyli mi szczęścia, mówiąc: „Zrób to, co zrobiłeś”. A ja, oprócz przestrzegania ich rad dotyczących żywienia w każdy możliwy sposób … nadal bardzo chciałem żyć! Stwórca dał drugą szansę.
I to bardzo ważne, że przez cały okres rekonwalescencji nie denerwowałem się, zajmowałem się mną zarówno w pracy, jak iw rodzinie. Szedłem spokojny jak czołg, a jednocześnie mocno przekonany, że wszystko mi się ułoży.
Pięćdziesiąt książek
Ostra faza kryzysu dobiegła końca. Teraz musieli naprawdę odzyskać zdrowie, aby uzasadnić zaufanie Stwórcy. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, jak to zrobić, ale bardzo chciałem. W tamtych latach nie przyjaźniłem się jeszcze z komputerem, pozostały tylko książki, które kupowałem w niesamowitych ilościach podczas podróży służbowych do Moskwy i Petersburga. I pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, było prawidłowe naturalne odżywianie, które, nawiasem mówiąc, wciąż poprawiam. Świat się zmienia, pamiętasz?
Autorami książek są „przebudzeni” lekarze, specjaliści ajurwedy, tybetańskich metod leczenia, technologii informacyjno-energetycznych, mistrzowie „rosyjskiego zdrowia” i „Kozackiego Zbawiciela”, ludowa medycyna, zielarze i tak dalej. Aby zrozumieć ogólne procesy zachodzące w organizmie, nie byłem zbyt leniwy i przestudiowałem wspaniałą książkę akademika Mikołaja Aleksandrowicza Agadzhanyana „Podstawy fizjologii człowieka”.
Oprócz indyjskiej pranajamy występują: w Tybecie - Wadżrajana, w Chinach - qi-gong, w Azji Środkowej - układ oddechowy sufi. Wszyscy są do siebie podobni. Wszystkie są fragmentami starożytnej wiedzy naszych wielkich przodków. Na świecie istnieją dziesiątki systemów oddechowych i ćwiczeń służących do przywracania zdrowia. Z naszych mogę wymienić tych, z którymi jestem teraz zaznajomiony: systemy Ermolaeva, Strelnikova, Popov, Gnevushev, Lobanova, Lukyanova, Buteyko. A potem jest oddychanie holotropowe. Kiedyś opowiem więcej o wszystkich systemach, to jest niezwykle ważne.
Uważnie przeczytałem i zasubskrybowałem to, co mi się podobało, z pięćdziesięciu książek zagranicznych autorów. Były to prace z zakresu psychologii, psychosomatyki, fizjologii, praktyk orientalnych. Wszystkie są przechowywane w mojej bibliotece i okresowo się do nich odwołuję.
Moje zainteresowania dotyczyły nie tylko jedzenia, ale całej rosyjskiej tradycji, która zawiera informacje o życiu naszych dalekich przodków, ich składzie duchowym, języku, kalendarzu, świętach, postach itp.
Informacje te były powoli zbierane w mojej głowie, analizowane, uważnie i wielokrotnie sprawdzane z równoległymi źródłami, a ostatecznie uformowane w mojej głowie w spójny system. Nazwał to „naturalnym sposobem życia”.
Zawiera sześć zasad. Pierwsza i najważniejsza to zmiana świadomości: pozbycie się dumy jako źródła wszystkich naszych stresów, czyli negatywnych stanów emocjonalnych, sprzyjanie wyciszeniu, równowadze, pozbycie się przeżyć zwanych lękami itp. Druga zasada to oddychanie, następnie - odżywianie, ruch, słońce i świeże powietrze, życie w naturalnych rytmach.
Wszystko okazało się proste, po prostu trzeba było o tym pomyśleć. Cieszę się, że się udało, bo żyjąc według tych zasad przez 12 lat wcale nie jestem chory. Masa od 147 kg ustabilizowała się na poziomie około 80 kg.
Jeśli jedna z tych zasad nie działa, nie działa też cały system naturalnego stylu życia. Tego nauczyłem się absolutnie precyzyjnie. Dlatego nie możesz osiągnąć zdrowia, zmieniając jedną dietę. Wszystko działa tylko w kompleksie.
Krótko mówiąc, musisz oczyścić swoje ciało różnymi metodami i już go nie zanieczyszczać. Czystość to klucz do zdrowia!
Ciąg dalszy nastąpi
P. S. Na koniec przedstawię dwie zasady życia kardiologa Roberta Eliota.
Zasada 1: Nie denerwuj się drobiazgami.
Zasada 2: Wszystko jest niczym!