Prawie połowa pacjentów z objawami raka podczas pandemii koronawirusa bała się wezwać lekarzy. Nie zapisywali się na konsultacje w szpitalach, nawet gdy wykrztuszali krew lub rozwinęli dziwne guzy. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Cardiff University i organizacji charytatywnej Cancer Research UK. Badanie zostało przeprowadzone w Wielkiej Brytanii. Przebadano łącznie 7543 dorosłych pacjentów z objawami raka. Spośród nich u 3025 od marca do sierpnia ubiegłego roku, kiedy rozpoczęła się pandemia, wystąpił co najmniej jeden objaw raka. Mimo to 1355 z tych pacjentów bało się wizyty u lekarza. Znaczna część tych osób nie poszła do lekarzy, gdy rozwój raka stał się oczywisty - na ciele pojawiły się pieprzyki i niewyjaśnione guzy, pisze Guardian. Powodem, dla którego ludzie bali się wizyty u lekarza, był reżim samoizolacji i groźba zarażenia koronawirusem. Naukowcy twierdzą, że ludzie bali się zachorowań i nie chcieli rozpraszać lekarzy, którzy byli zajęci leczeniem pacjentów z COVID. W międzyczasie badacze zwrócili uwagę na niebezpieczeństwo takiego zachowania, ponieważ w przypadku późnej diagnozy raka często nie da się wyleczyć. Prezes Cancer Research UK Michelle Mitchell podkreśliła, że największe szanse na pokonanie raka to wczesne leczenie. „Dlatego jesteśmy bardzo zaniepokojeni, że ludzie zaczęli opóźniać leczenie, gdy pojawią się pierwsze objawy raka” - powiedział Mitchell. Invest-Foresight informował wcześniej, że według Eleny Malysheva przedawkowanie witaminy A może wywołać rozwój raka. Witamina A znajduje się w wątrobie dorsza, mrożonej pietruszce, marchwi i papryce. Subskrybuj kanał Invest Foresight w Yandex. Dzene
